Wyjazdy

15. Beskidy MTB Challenge

piątek, 26 Kwiecień 2013 | Marian

Dzień 1/3


Szczyrk - Klimczok - Błatnia - Brenna - Równica - Wisła - Telesforówka - Salmopol - Szczyrk

Rozpoczęcie sezonu letniego mtb 2013 zaliczone. Podobnie jak w zeszłym roku padło na Beskid Śląski, tym razem jednak 3-dniówke wytyczyliśmy ze Szczyrku przez Wisłe do Istebnej. Całkiem okazałe kółko jak zwykle musieliśmy na bieżąco modyfikować i dostosowywać do panującej aury. Defekt układu hydraulicznego próbował nam pokrzyżować plany już pierwszego dnia. Byliśmy przygotowani na wszystko - no może prawie na wszystko - nieszczelne odpowietrzniki i 3 dniowe wdychanie toksyn w różnych stanach skupienia przerosło nas:) Zimowe treningi i przygotowania nie przewidywały tego:)


Zaczęliśmy jak co roku z zaprzyjaźnionej kwaterki pod wyciągiem w Szczyrku. Na starcie okazało się że Arek(nowa ksywa Snejk) nie zabrał węża do bukłaka. Po krótkich próbach zgrywania herosa że wydoli 3 dni na bidonie rozpoczął gorączkowe poszukiwania sklepu ze sprzętem sportowym. Z samego rana drapnął ostatni sensowny worek na poidło tym samym ostatecznie zaprzepaszczając naszą nadzieje na przewagę:) Narzucamy na siebie Nivea Baby Sun Protect SPF30 bo lampa jest niesamowita jak na kwiecień! Ja niestety zapominam o karku, Snejku celowo odpuszcza łapy bo chce się "opalić".


Z lekkim poślizgiem ruszamy na Klimczok. Najszybszy transfer to zielony rowerowy - jak się okazuje bardzo przyjemna i widokowa szutróweczka. Początek całkiem stromy i odrazu stawka się poszarpała - jedni mają problemy z zalogowaniem się, drugim śniadanie podjeżdza pod migdały - przypomnienie tętna w okolicach 180 po zimie bezcenne:) Padają pierwsze klapsy i blyski fleszy - zdjęcia zaczęły się na dobre - nad wszystkim czuwa rezyser Maślana, na koniec zasłuży on na Banana:) Niespiesznie dokręcamy na szczyt, gdzie zaliczamy pierwsze leżycho na trawce, krótkie uzupełnienie węgli i ruszamy po pierwszą nagrodę - żółty na Błatnią , który w tą stronę jest rewelacyjny.


Szybki, z sekcjami korzennymi i do tego widokowy - POLECAM. W schronisku na Błatniej obowiązkowa degustacja grzańca korzennego który w tym miejscu jest wyjątkowo zrównoważony i jak twierdzi rezyser 'wchodzi w nogi" :) Przed nami kolejna perełka dzisiejszego dnia - zjazd zielonym do Brennej - 60km/h na zjeździe na budziku jakieś łatwiejsze do ogarnięcia po pifku - tylko Snejku popłynął i jako pierwszy w historii łapie laczka z przodu w fullu (czyt.krótka geneza Snejka). Odcinek zielonego do Brennej pokonujemy błyskawicznie - w drugą stronę zajmuje nam to zazwyczaj ciut dłużej.


Dalej za Brenną zaczyna się chyba najbardziej smętny fragment naszej 3 dniówki - zielony na Równicę - sporo pchanka po luźnych kamieniach najbardziej frustruje rezysera. Gwoździem do trumny jest znikający tylny hampel - na zjeździe pojawia się i znika - rezyser nie może puścić wodzy fantazji - dusi w sobie potencjał. Pada wiele niepotrzebnych i niecenzuralnych słów,a jak wiadomo przy sporcie się nie bluźni. Szybka zmiana planów - zlatujemy jak najszybciej do Wisły i lecimy do Szczyrku po zestaw ratunkowy do tylnego Avida. Marian podejmuje się kolejnego odpowietrzania - po przekładce klamki i skracaniu przewodu to jedyny ratunek.


Krótki fragment asfaltem, potem czarny niebieski i jesteśmy w Telesforówce. Słońce zmierza ku zachodowi a my atakujemy żółty przez Trzy Kopce na Smerekowiec i dalej w kierunku Salmopola - także POLECAM w tym kierunku przejazd - szybki z fajnymi hopkami - na jednej z nich Marian dobija ZTRem do gleby aż tryska na rancie mleko z oponki - o snejku nie ma oczywiście mowy bo Marian nie używa dętek:) Na przełęczy Salmopolskiej docieplamy się i asfaltem prujemy do Szczyrku prosto na żurek i cebulową, która według rezysera popsuła się, bo miała za mało sera a za dużo cebuli:) Marian dopycha świeżutkie Carpaccio z parmezanem - nie jakieś tam kanapeczki(czyt. sałatka Snejka:) Po sytym dniu pierwszy odpada Snejku - z zaciśniętymi piąstkami śpi do rana.

Dane z traski:
4h 27min
51.12km dist
11.45km/h średnia
71,15 Vmax

Dzień 2 >>